Siedziałam
na ławce w szatni i próbowałam uspokoić szybki oddech.
Nienawidziłam momentów, kiedy musiałam przebierać się ma lekcje
wychowania fizycznego. Widziałam wzrok innych dziewczyn kierowany na
mnie. Tą pogardę i pewien rodzaj żalu w oczach, który wypalał mi
za każdym razem coraz większą dziurę w sercu. Powoli, starając
się nie odkleić plastrów na nogach, założyłam ciemne spodnie.
Odetchnęłam z ulgą, gdyż choć teraz mogłam być sobą. Sama,
żałosna Kate. Nigdy nic nie znaczyłam w tym wielkim, zepsutym
świecie. Może to i dobrze? Po co dostosowywać się do standardów,
jakie wymagane są przez normy społeczne, kiedy można być sobą.
Ludzie, którzy są ograniczeni, idą w tłumie jak nic nie
rozumiejące bydło na rzeź prowadzone przez pełnych egoizmu
przywódców, i tak nie zrozumieją. Będą mówili "Jesteś
nienormalna", "Czemu nie możesz po prostu się zgodzić z
tym, jaki jest świat?". Ale ja nie chcę się z tym godzić.
Nie będę się godziła na wszechobecną głupotę, nienawiść i
zepsucie moralne. Tak, to cała ja. Jestem w szkole tą "inną".
Przenosiłam się już kilka razy w ciągu roku z różnych szkół,
lecz teraz obiecałam sobie, że w tej zostanę dłużej. Nie mogę
być słaba i uciekać od problemu.
Nagle
zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji i do szatni weszła
grupka dziewcząt. Ich kierunek to była łazienka z prysznicami,
gdzie można było się odświeżyć po męczącym wuefie. Mój wzrok
przykuła rudowłosa, drobna dziewczyna. Kilka dni temu doszła do
mojej klasy. Cicha, nieśmiała, ale pierwsze wrażenie wywarła na
mnie dobre, gdyż była bardzo miła i uprzejma. Grupka popularnej, a
zarazem bogatej, dziewczyny od razu chciała ją wciągnąć w swoje
kręgi. Ta trochę się opierała, to było widać, lecz rozmawiała
z nimi jakby były normalnymi ludźmi. Jak ty i ja. Nie jakimiś
super dziewczynami, które każdy chce znać. Tym u mnie już
zaplusowała. I miała bardzo ładne imię - Tsuki. Tak, jestem tym
typem osoby, która zwraca uwagę na to, czy komuś pasuje imię. Mimo tego, że miała ogniste włosy jakimś dziwnym trafem jej oczy były jasnoszare niczym dwa małe księżyce.
Rudowłosa
weszła do łazienki i drzwi się za nią zamknęły. Usłyszałam
szum płynącej wody i uznałam, że mogę już wychodzić. Wzięłam
do ręki glany i powoli, licząc każdą dziurkę, jakby od tego
zależała równowaga w przyrodzie, zaczęłam je wiązać. Mój
wzrok błądzić pomiędzy bladymi dłońmi, fioletową sznurówką a
czarnym, skórzanych językiem buta. Gdy już miałam zbierać się
do pokoju, zatrzymałam się przed drzwiami prowadzącymi do
łazienki. Nie było słychać szumu wody, plusku myjących się
dziewcząt, nic. Zupełna cisza. Cisza, która aż dzwoniła w uszach
powodując fizyczny ból. Ten brak jakichkolwiek dźwięków
zaniepokoił mnie. Delikatnie uchyliłam drzwi i ujrzałam widok,
jakiego się nie spodziewałam. Pięcioosobowa grupka stała nad
Rudą, która siedziała skulona na płytkach.
-
Nie chcesz być u nas w paczce, nie będziesz nigdzie! Zniszczymy
cię, a powinnaś już wiedzieć, że to potrafimy! - złowrogo
groziła Julia, która stała nad dziewczyną i wymierzyła jej cios
w twarz.
To
przeważyło szalę. Nikt nie będzie używał przemocy wobec
niewinnej kobiety. Podeszłam do Julii i złapałam ją za ramię.
-
Odpuść jej i zostaw w spokoju - powiedziałam spokojnym głosem,
gdyż nie chciałam wszczynać kłótni, a tym bardziej bójki.
-
Och, znalazła się nasza sierotka... Co? Chcesz ją obronić i
znaleźć sobie przyjaciółeczkę od serca? A może myślisz, że
się w tobie zakocha, lesbo? - zaśmiała się z drwiną.
Słyszałam
te słowa już tysiące razy, lecz za każdym razem bolało od nowa.
"Lesba". Ludzie są beznadziejni. Nauczycielka od wf'u
sama zaproponowała, żebym przebierała się, kiedy dziewczyn nie ma
w szatni. Jakbym była niewyżytym seksualnie dziwadłem, który
gwałci wszystko, co zobaczy.
-
Zostaw ją. - ton mojego głosu był zdecydowany i zimny. Sama nie
wiem, czemu broniłam nowej uczennicy, lecz sumienie nie pozwalało
mi tego zostawić bez wyjaśnienia. - Nic wam nie zrobiła.
Tsuki spojrzała się na mnie ze łzami w oczach, cała drżała z zimna i
ze strachu. Dopiero teraz mogłam zauważyć jak bardzo była drobną
istotą. Wydawałoby się, że że jeden niewłaściwy dotyk zamieni
tą porcelanową laleczkę w rozbite szkło.
Julia podeszła bliżej, wyszeptała "Ty też mi nic nie zrobiłaś"
i wymierzyła cios w brzuch. Zgięłam się w połowie czując
pulsujący ból z ogniskiem w centrum żołądka. Dziewczyna
skorzystała z okazji i kolanem uderzyła w szczękę. Poczułam
jedynie jak zęby przygryzają mi język i metaliczny smak krwi w
ustach. Siedziałam teraz na wprost rudowłosej. Jedyne co zdążyłam
powiedzieć przez otrzymaniem kolejnego ciosu to "Uciekaj".
Nie mam pojęcia, czy dziewczyna zabrała się stamtąd, czy nie.
Otrzymywałam kolejne uderzenia w okolice klatki, nerek, brzucha.
Grupka dziewcząt oczywiście skorzystała z wszechobecnych prysznicy
i wrzątkiem oblała mi plecy. Miałam już gdzieś co one robią,
przestałam liczyć ciosy, czas jaki upływał, posłusznie oddałam
się w ich ręce. Po którymś kopnięciu w brzuch straciłam
kontakt z rzeczywistością. Nie mam pojęcia, co działo się dalej ze
mną. Oprawczynie zapewne przestały, ponieważ już nie miały frajdy ze słuchania jak jęczę z bólu, widoku mojej zakrwawionej
twarzy i oczu pełnych cierpienia łez.
Obudził
mnie przeszywający dźwięk dzwonka na lekcje. To znaczyło, że
musiałam leżeć nieprzytomna przynajmniej 30 minut. Rozejrzałam się
dookoła na tyle, na ile pozwalała mi pozycja w jakiej leżałam.
Bałam się podnieść, gdyż upadek byłby gwarantowany. Nogi miałam
jak z waty, nie czułam żadnej kontroli nad nimi. To jest to dziwne
uczucie, gdy nie można panować nad swoim własnym ciałem, gdy ono
postępuje według swoich zasad niekierowanych impulsami z mózgu.
Przed sobą zobaczyłam kałuże wody pomieszanej z krwią. Ta sama
szkarłatna ciecz plamiła moją wargę, powodując piekący ból.
Lecz nie ból fizyczny był najgorszy, najbardziej raniło to, że
znów zostałam upokorzona, potraktowana jak najgorsze ścierwo i to
w dodatku przez te głupie lalunie. Myślą, że cały świat obraca
się wokół nich, tylko dlatego, że co? Dlatego, że mają
pieniądze? Dlatego, że są - w swoim mniemaniu - piękne i idealne?
Mylą się. Nie wszystko zależy od tego, ile mamy w portfelu czy jak
wyglądamy. Wiele zależy od tego, kim jesteśmy, jaki mamy
charakter, co nosimy w sercu. Tego nie da się kupić. Z tym trzeba
się urodzić, zostać dobrze wychowanym.
Moje
rozmyślania przerwał dźwięk przechodzącej wiadomości.
Spojrzałam niechętnym wzrokiem na ekran telefonu, gdzie widniało
"Zamierzasz w końcu się zjawić w swoim pokoju, królewno?".
Do mojego serca wkradła się iskierka radości. Na chwilę
zapomniałam o brudnym ubraniu. Uśmiechnęłam się i w tym samym momencie skarciłam w
myślach, gdyż z wargi popłynęła nowa stróżka krwi.
Podniosłam się z wysiłkiem, lecz chęć znalezienia się z pokoju
była większa niż ból. Spróbowałam uporządkować swój wygląd
zmieniając koszulkę, która była przemoczona i czerwona na bluzkę
od wf'u. Szybkim ruchem wzięłam plecak i idąc ostrożnie
korytarzem, tak aby nikt mnie nie zauważył, wyszłam na patio
szkoły. Zatrzymałam się na chwilę pozwalając wiatru rozwiać
włosy i osuszyć obolałe ciało. Zbliżała się jesień, drzewa
przybierały barwę zachodu słońca, a niebo było coraz to
zimniejsze.
Nie lubię tej pory roku. Jest pełna smutku,
nostalgii, a to prowadzi do długich rozmyślań w nocy, które
niczego dobrego nie przynoszą. Człowiek wtedy dochodzi do tak
naprawdę absurdalnych wniosków, zamęcza się nimi całymi dniami
powoli wykańczając samego siebie od środka. I tak rok w rok, gdy
przychodzi ta cholerna pora roku. Ale taka kolej rzeczy, trzeba to
przetrwać.
Po chwili zaczęłam odczuwać to, że klimat zmienia
się na coraz chłodniejszy, gdyż zadrżałam z zimna. Zaciągnęłam
się mroźnym powietrzem, które wypełniło moje płuca powodując
ból, jakby miliony małych igiełek wbijały się w nie. Z ulgą
wypuściłam je i wolnym krokiem ruszyłam do pokoju. Próbowałam
trochę uporządkować swój wygląd, lecz niewiele to dało. Po
prostu potrzebowałam gorącego prysznica i snu.
Ostrożnie
nacisnęłam klamkę, a moim oczom ukazała się istna komora gazowa.
Całe wnętrze było zadymione, a z głębi było słychać cichą
muzykę.
- Długo czekałem... - Usłyszałam męski, zachrypnięty
głos.
- Mogłeś otworzyć okno - weszłam do środka i zamknęłam
drzwi na klucz. Usiadłam delikatnie na łóżku obok leżącego
chłopaka, zaciągnęłam się dymem i pozwoliłam wypełnić mu
płuca. Alex usiadł i dłonią przyciągnął moją
twarz do siebie.
- Kto Ci to zrobił? - Próbowałam się wyrwać,
lecz był zbyt stanowczy. - Znowu te dziwki?
Skupiłam się na
oglądaniu własnych butów. Oczy zaszły mi łzami, gdyż wstydziłam
się, że znów dałam się tym dziewczynom.
- Kate! Odpowiedz...
Proszę...
Przytuliłam się do przyjaciela. Ciepło jego ciała
uspokoiło mnie, oddech automatycznie próbował zsynchronizować się
z jego. Pozwoliłam swoim emocjom opuścić umysł, łzom cieknąć
po policzkach.
Chłopak był jedyną osobą, z którą mogłam być
szczera. Znaliśmy się od małego, ale to były tylko wspólne
zabawy. Jak wszystkie dzieci bawiliśmy się ze sobą. Nasze mamy w
tamtym czasie pewnie się nawet nie znały. Po pewnym czasie, a
dokładniej, kiedy mieliśmy iść do podstawówki, okazało się, że
mieszkamy obok siebie i w teorii możemy spędzać więcej czasu.
Lecz tak nie było. Jego ojciec nie pozwalał mu się ze mną
spotykać, bo uważał, że Alex przeze mnie robi się dziewczęcy.
Idiotyczne, byliśmy wtedy tylko dziećmi. Oczywiście bawiliśmy się
lalkami i tu mógł mieć rację jego tata, lecz także spędzaliśmy
czas na chłopięcych zabawach jak wojna czy wspinanie się na korony
drzew. Przez opinię mężczyzny o naszej przyjaźni państwo Romanov
wyprowadzili się na drugi koniec miasta. Nie miałam kontaktu z
przyjacielem przez 3 lata, jakie minęły mi na nauce w gimnazjum. W
tamtym okresie najbardziej potrzebowałam bliskiej mi osoby, lecz jej
nie miałam. Los chciał, że dopiero w liceum znów nasze ścieżki
się pokrzyżowały. Chłopak chodzi do szkoły nieopodal mojego
akademika i często robi mi niezapowiedziane
Poczułam mocne
ramię, które tuliło mnie do siebie. Chciałam zostać w takiej
pozycji na zawsze. Potrzebowałam ciepła, jak każdy normalny
człowiek, a chłopak to poczucie mi dawał. Czułam się
bezpieczna.
- Tak, to one mi to zrobiły. - odpowiedziałam
cicho.
Przyjaciel pocałował mnie w czoło i mocniej
przytulił.
- Spokojnie. Chodź, naleje ci gorącej wody do wanny
i odpoczniesz.
- Nie kłopocz się. Sama się sobą zajmę.
- Nie chciałam sprawiać kłopotu. Może to się wydawać trochę
dziwne, ale wolę sama coś zrobić niż prosić o to kogoś. Wtedy
mam pewność, że nie narzucam się komuś, że ta osoba może nie
chce ze mną rozmawiać, a co dopiero robić coś dla mnie. Jestem
taka nawet dla przyjaciół. Nie lubię prosić o coś, wolę to
zrobić sama, mimo że może to zająć o wiele więcej czasu i
wysiłku niż przy pomocy osób trzecich.
Alex tylko
prychnął i zniknął w łazience. Słyszałam plusk wody i po
chwili chłopak wrócił z podwiniętymi rękawami koszuli i mokrymi
dłońmi. Pewnie starał się jak najlepiej przygotować mi kąpiel.
Już było czuć zapach malin, a co dopiero musiało być w łazience.
Tam pewnie zapach był tak intensywny, że aż miało się ochotę na
te owoce. Chłopak wiedział, że uwielbiam te różowe pyszności
i perfidnie to wykorzystywał do osiągnięcia swoich celów. Ale i
tak go kocham. Jest dla mnie jak brat, dba, troszczy się i martwi.
Od matki nie dostałam tyle ciepła ile od niego.
- Jezu, ty
nawet butów nie zdjęłaś? - Zaczął narzekać.
-
Spostrzegawczy jesteś, nie ma co! - Zaśmiałam się. Przyjaciel
uśmiechnął się, widząc, że mam lepszy humor. Chociaż tyle
mogłam dla niego zrobić.
Powoli zabrałam się za
rozwiązywanie butów. Chciałam być dokładna, jakby w tej
czynności można było być dokładnym. Idiotyzm. Po chwili po
prostu rozluźniłam sznurówki i odrzuciłam buty w kąt.
Poczułam
chłód i zapach świeżego powietrza, dało się wyczuć zbliżającą
się dużymi krokami jesień.
Alex stał tyłem do okna i
patrzył się na mnie. Patrzył, ale nie obserwował. Myślami był
daleko stąd, gdzieś w swoim świecie, na pewno ten świat nie był
idealny, jak z bajki, lecz w tej chwili tylko tam można było
znaleźć chłopaka. Zawsze byłam ciekawa, o czym myśli podczas tych
wewnętrznych podróży, lecz nigdy nie spytałam się. Podeszłam do
niego i zapaliłam papierosa, którego trzymał nonszalancko w
ustach. W oczach chłopaka błysnęła iskra świadomości i powrócił
do rzeczywistości nieświadomy tego, że przez chwilę go nie było
ze mną. Zaciągnął się dymem, na złość wypuścił go wprost w
moją twarz i pokazał język.
- Dzieciak! - Skomentowałam
jego zachowanie i aby dodać prawdziwości swoim słowom poczochrałam
jego włosy. - Idź już, rodzice będą się martwić.
- Ty
to wiesz i ja to wiem, że oni mają mnie gdzieś. Pewnie nawet...
-
W głębi serca na pewno im na tobie zależy. - przerwałam mu - A
zresztą chcę się wykąpać, spadaj stąd! - Uśmiech znów
zagościł na mojej twarzy. Przyjaciel usiadł na parapecie i
przerzucił nogi na drugą stronę.
- Przecież cię nie
zgwałcę, kobieto, spokojnie - nadął policzki, udał oburzenie, a
po chwili, w czasie której zdążył wypalić 1/3 papierosa - nadal
nie wiem, jak on tak szybko pali - zaśmiał się. - Dobra spadam, odpocznij trochę i idź wcześniej
spać.
- Dobrze... Tato. - prychnęłam niczym zdenerwowany lisek.
Alex rzucając szybkie,
ale bardzo kochane "Dobranoc" zeskoczył z okna i ruszył
spokojnym spacerem w stronę domu. Widać po nim było tylko jasny,
żarzący się punkcik. Stałam przy oknie jeszcze parę minut i
odprowadzałam go wzrokiem. Nagle przypomniałam sobie o kąpieli i
zostawiając otwarte okno poszłam do łazienki. Była przesycona
zapachem malin i można było pomyśleć, że to sauna, tak było
gorąco. Chociaż to dobrze, ponieważ woda w wannie nadal była
ciepła.
Przetarłam dłonią zaparowane lustro i zobaczyłam
w nim twarz dziewczyny zmęczonej życiem z podbitym okiem i pękniętą
wargą. Nie tak powinna wyglądać nastolatka, nie tak. Powinna być
radosna, pełna życia, a jej cera być rozświetlona, a nie szara
jak u starej kobiety. Zdjęłam koszulkę i dotknęłam miejsc, gdzie
kopały mnie dziewczyny. Brzuch, żebra, nerki. Wszystko to będzie
posiniaczone i poobijane. Znów będę
musiała ukrywać każdy kawałek ciała, gdzie będą mogły
wystąpić możliwe dowody pobicia. Nie chcę, żeby ktokolwiek
widział mnie w takim stanie. Przeciągnęłam się powodując rozciągnięcie kręgosłupa i tym samym niezbyt
przyjemne w odbiorze chrupnięcie kręgów. Rzuciłam
pozostałe ubrania na podłogę i weszłam do wanny. Mięśnie powoli
rozprężały się, a ja starałam się myśleć o przyjemniejszych
rzeczach niż zawalenie jutrzejszego testu z fizyki. Rozmyślając
nad tym, jak miło byłoby sprezentować światu zestaw bomb
jądrowych i skończyć raz na zawsze z tym gównem nie zdałam sobie
sprawy kiedy zasnęłam.Przebudziłam
się gwałtownie, a nastąpiło to z pomocą małego
podtopienia zafundowanego mi przez grawitację. Szybko wyskoczyłam z
wanny i okryłam się grubym ręcznikiem. Było
zimno, bardzo zimno. Weszłam do pokoju i już wiedziałam, komu mogę
podziękować za tak przyjemną temperaturę. Okno zostawiłam
otwarte na oścież. Szybkim ruchem zamknęłam je i jednocześnie
przeklęłam swoje zapominalstwo. No
to teraz masz cieplutko, nie ma co.Wygrzebałam
z szafki pierwszą lepszą koszulkę i spodnie dresowe i najszybciej
jak potrafiłam założyłam je, gdyż wszystko było lepsze niż
stanie w ręczniku pośrodku porządnie wywietrzonego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i jeszcze zanim moje ciało dotknęło
pościeli ja już byłam w krainie snu.